Ponoć jest "blask co uda kobiety odsłania", i "wiatr, co nozdrza mężczyzny rozchyla", i "deszcz, co wargi kobiety odmienia".
Dziś księżyc zasłoniły chmury, bezwietrzne gałęzie rozkołysanych drzew zamarły w rzewnym bezruchu, a niebo, mimo, że granatowe, nie uroniło ani jednaj łzy.
Zamknąwszy Grochowiaka otwieram zapiski starego świntucha i czując się jak piękna dwudziestoletnia przypominam sobie, że piękne uczucia są zarezerwowane dla pięknych ludzi. Piękno, w klasycznym filozoficznym ujęciu jest doskonałe, jak marmurowe posągi i sylwetki greckich boginek.
I czy w tym pięknie, zobrazowanym do kresu naiwnej materialności, jest miejsce na te rozżaloną myśl, że spróchniała dusza, ach jakie to patetycznie uwznioślone i kiczowate zarazem, może dać jeszcze jakaś radość ?
Wszyscy kiedyś spróchniejemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz