Kładziesz jej rękę na lewym pośladku i mówisz, że ma jędrną dupę. Potem łapiesz ją za włosy, przyciągasz - spojrzeniem do spojrzenia, ślinisz, mlaszczesz, jakbyś też chciał połknąć. Masz spocone ręce, spocony oddech i napięte ciało. I wydaje Ci się, że jesteś królem świata.
Rozpinasz mu spodnie zawsze zaczynając od zamka. Wbijasz mu paznokcie w plecy, zdrapujesz fragmenty uniesień, części zwierzęcych sapań i telewizyjnych achów. Masz mokre usta, naprężone stopy i rozżalone oczy. I wydaje Ci się, że tak musi być.
W maju, w tym kraju, pogoda zazwyczaj jest ładna. Słońce świeci, duszno i parno. Mało deszcze, ostatnio, przez ten efekt cieplarniany, amerykańskie lodówki i tanie dezodoranty używane przez grube baby. Gruba bay są wstrętne. Grubi faceci też. Nie wiem skąd w społeczeństwie obrzydzenie do grubych. Chudzi fascynują, grubi - są obleśni. Może to przez ten ustrój. I przez te pogodę, gruby wydzielają jeszcze więcej ciepła.
Więc w maju na pola, łąki i betony wylegają. Obmacują się, wkładają sobie języki w usta, zręcznie i niezręcznie, mruczą jak drapieżne koty, muczą jak głodzone krowy, szczekają jak rozochocone psy. Potem piją. Piją i się pieprzą. I nazywają to miłością, w XXI wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz