piątek, 15 marca 2013

15313

Taneczne rytmy zakrapiane napojem wyskokowym są w porządku, dla studenta. W końcu "życie po żytniej", jak głosi plakat zawieszony nad barem, jest takie kolorowe. Fantastyczna wizja marzeń sennych (koszmary mam na myśli) materializuje się, kiedy zostajesz trącona łokciem przez dziewczę ubrane w białe sandały i skąpą minispódniczkę. Nic by w tym nie było zaskakującego, w końcu mamy XXI wiek i morale spadają na łeb, na szyję, ale na litośc XY, czym to nie jest przypadkiem środek marca ? I rezydenta nie udało mi się spotkać, chociaż spotykam do zawsze. Bez okularów i zaprawionego w bojach.
Chłopcy w rękach dzierżą zbrojne lancę za 3,8, młode kobiety awanturują się ze sobą o miejsce na "parkiecie". Jest jak w ulu, tyle,że zamiast robotnego pomruku wszędzie unosi się woń przetrawionego piwska, wódki i tego, co można legalnie lub nie w tym kraju palić. Kultura osobista na wysokim poziomie, w końcu to klub dla kwiatu polskiej młodzieży i przyszłości naszego narodu. Gdzie w tym wszystkim miejsce na zabawę? Ależ jest, żeby się nie wydawało, że to takie złe miejsce postaram się co nieco zobrazować.
Zapijanie smutków i radości stało się powszechnym sposobem spędzania wolnego czasu przez młodych ludzi (również tych, którzy się jako "młodzi" określają). W takim metropolicznym niemal miasteczku, jakim jest nasze miasto trudno o lokal dla bardziej wybrednych. Jest palma, pod którą można sobie zrobić zdjęcie, jest dużo frekwencja pozwalająca poznać kogoś ciekawego (tak, to dobre słowo), jest trochę basu i jest legenda. To przede wszystkim. Z klubem X jest trochę jak z kaskaderami literatury. Obrósł legendą już za swego krótkiego (chociaż to pojęcie względne) życia i te legendę nieustannie stara się realizować. Wyklęty, niezrozumiany i uwielbiany. Z drugiej strony jak disco polo - nikt nie zna, nikt nie słucha, a wystarczy przejrzeć zdjęcia z eventu - "o ! patrz! matko, jak ja tu wyszłam !", "ten gość całkiem dupeczka", "ooo, bawiłam się z nim, muszę po poszukać na spotted!"O spotted będzie następnym razem. Wracając do meritum - nie polecam i nie odradzam. Z legendą trzeba się zmierzyć.
Próbowałaś/eś już ?